INTEGRACJA SENSORYCZNA, CZYLI O TYM, JAK ZABAWA MOŻE PROWADZIĆ DO LEPSZYCH WYNIKÓW W NAUCE

Byliśmy na UP
Klasa 2b XII LO miała okazję uczestniczyć w wykładzie dr Celestyny Grzywniak, przeprowadzonym dla studentów „Wychowania małego dziecka” Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pani doktor mówiła niezwykle ciekawie i bardzo przystępnym językiem. Zagadnienie w dużej mierze łączyło się z profilem naszej klasy i zaciekawiło wszystkich uczniów. Problem, kłopotów w nauce, a także niecodziennego zachowania u dzieci wydawał się nam bliski. Nie zawsze oczywiście dotyczy to naszego zachowania :-). Wykład skłonił nas do refleksji nad dziwnym zachowaniem dzieci. Niektóre manifestują tak swój indywidualizm, jednak u innych takie zachowanie może oznaczać poważne problemy z prawidłowym rozwojem i generować w przyszłości niepowodzenia szkolne. Wiedza na ten temat mogłaby być bezcenna dla rodziców, którzy bardziej świadomie diagnozowaliby problemy swoich pociech, wiedząc, które zachowania tolerować, a które są niepokojącą oznaką.

Integracja sensoryczna – co to takiego?
Czym jest integracja sensoryczna? Jest to bardzo istotny proces odbioru informacji, przesiewania tego, co najważniejsze, a co dostarczają nam zmysły. Tę definicję stworzyła psycholog dr Jean Ayres – twórczyni terapii integracji sensorycznej. Dopiero po jej śmierci w 1988 r. zaczęto dokładnie analizować problem. Czym w praktyce, jest integracja sensoryczna? Zadajmy sobie pytanie: czy czujemy na nogach buty? Czujemy, gdy o nich pomyślimy, a dzieci z zaburzeniami myślą o nich… stale, co utrudnia im koncentrację. Czy można zatem zrobić coś, co pozwoli na lepsze funkcjonowanie „nadwrażliwców”? Diagnoza i terapia wydają się nieodzowne. Jean Ayres w pewnym sensie stworzyła nowe zmysły. Z pięciu zrobiła osiem, dodając układ przedsionkowy, układ czucia powierzchniowego oraz głębokiego. Zaburzenia tych układów polegają na nadwrażliwości lub podwrażliwości. Gdy próg pobudliwości jest niski, dziecko przesadnie reaguje na bodźce. Gdy próg pobudliwości jest wysoki, potrzeba bodźców o dużej sile.

I jeszcze trochę teorii

Układ przedsionkowy jest najważniejszy, ponieważ rozwija się od pierwszych dni życia i wpływa na wszystkie inne układy. Składa się z receptorów, które reagują na ruch liniowy (góra-dół) oraz ruch obrotowy. (np. Niemowlęta należy kołysać, ponieważ stymuluje to mózg). Nadwrażliwość w układzie przedsionkowym może przejawiać się przez zespół nietolerancji ruchu (np. choroba lokomocyjna). Manifestuje się ona też poprzez niepewność grawitacyjną – nienaturalny lęk przed upadkiem np.: dziecko boi się oderwać nogi od podłoża, nie lubi się wspinać, skakać, na placu zabaw nie wejdzie na most zwodzony, ma lęk wysokości, boi się drabinek, skoków przez kozła. W nadwrażliwości występują również zaburzenia posturalno-okołoruchowe: napięcie mięśniowe jest słabsze i w konsekwencji dziecko garbi się, czy ciągnie nogę za sobą podczas chodzenia. W nieprawidłowym funkcjonowaniu mięśni okołoruchowych pojawiać się może zez jawny, ukryty, lub upośledzona percepcja wzrokowa, co powoduje problemy z czytaniem, liter i cyferek, tzn. dziecko zamiast d czyta b, zamiast 3 czyta E, zamiast p czyta g, zamiast 7 czyta 1, zamiast 17 czyta 71. Te problemy łatwo zdiagnozować w szkole. W przypadku takich zaburzeń należy przeprowadzić terapię integracji sensorycznej.
Podwrażliwość układu przedsionkowego można zaobserwować, gdy dziecko, by lepiej się koncentrować, musi huśtać się na krześle, czy kręcić długopisem wokół głowy. Czuje niepokój, kiedy zabronimy mu takich dodatkowych czynności.

Receptory układu czucia powierzchniowego znajdują się w skórze – zwraca się uwagę na dotyk, temperaturę, ale nie na ból. Nadwrażliwość występuje na całym ciele lub na jego części np. na głowie, rękach, stopach. Dziecko nie lubi, gdy jest przytulane, dotykane, gdy idzie w parze trzymając się za ręce, czuje się niekomfortowo. Nie lubi mycia głowy, czesania. Jest też niezgrabne ruchowo, ma dysgrafię. Gdy maluch ma zaburzenia czucia np. na stopach, to nie założy konkretnych butów, skarpetek, nie wejdzie na wykładzinę. Gryzą go ubrania, zakłada je tak, by nie czuć szwów ani metek, a gdy już się przyzwyczai to nie chce ich ściągnąć i najchętniej chodziłoby tylko w nich. Dzieci z nadwrażliwością nie lubią jazdy autobusem, ponieważ jest tam ścisk. Zaś dzieci z podwrażliwością czucia powierzchniowego odwrotnie – chcą być tulone, lekko uciskane. Sprawiają wrażenie niekochanych. Są drażliwe, wiercą się. Często mają zmienne nastroje. Receptory układu czucia głębokiego są w więzadłach, torebkach stawowych i w mięśniach. Dysfunkcja tego układu mocno wpływa na psychikę. Podwrażliwość może manifestować się nieświadomym ruchem nogi (to pomaga w koncentracji), gryzieniem długopisu, huśtaniem się, kołysaniem. Bez tych dodatkowych czynności myśli „zastygają”.

Nadwrażliwość i podwrażliwość dotyczyć może także innych zmysłów, ale są one bardziej oczywiste i myślę, że każdy spotkał się z brakiem tolerancji na pewne dźwięki, czy kolory lub z ich uspokajającym wpływem.

Zaburzenia najczęściej mieszają się ze sobą i często występują ich dwa lub trzy rodzaje. Jak należy wychowywać dziecko, by rozwijało się prawidłowo? Najważniejsze są zabawy i stymulacja ruchem. Niezwykle ważne jest, aby dzieci swobodnie mogły rozwijać swoje ruchowe potrzeby, a plac zabaw jest miejscem ciągle jeszcze niedocenianym. Kiedy jednak okaże się, że dziecko ma zdiagnozowany problem, to jak najszybciej należy wdrożyć terapię integracji sensorycznej. Nie należy się jej w żadnym razie bać, gdyż gabinety wyglądają jak wielkie place zabaw, a wykonywane ćwiczenia szybko stają się dla dzieci dobrą zabawą.

My i nasza nadwrażliwość?
Wykład zakończył się, a my czuliśmy się bardzo dorośli. Temat poważny, ale niezwykle interesujący. Prócz tego każdy z nas zaobserwował u siebie drobne objawy zaburzeń sensorycznych 🙂 Całe szczęście, że umiemy nad nimi panować, a nasz mózg wołał o kolejną porcję interesującej wiedzy, którą, mam nadzieję, da nam kolejna wizyta na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.

Sylwia Michalec
Uczennica 2b, XII LO